Wprowadzone w czwartek zmiany w strefie wokół gazoportu nie mogły usatysfakcjonować mieszkańców Świnoujścia. W zasadzie chodzi tylko o fragment drogi za wiaduktem, dzięki któremu można zjechać do lasu w stronę szlaku R10. I to wszystko… Mieszkańcy odpowiedzieli protestem, który zakończył się pod „Wiatrakiem”. Zaapelowali do premiera Jarosława Kaczyńskiego o spełnienie obietnicy.
– Gdy przeczytaliśmy zmiany w rozporządzeniu pomyśleliśmy, że to jakiś ponury żart. Nadal nie ma dostępu do zabytków, dojazdu i dojścia do plaży na Warszowie. Nie ma też dostępu lądowego do Fortu Gerharda, latarni morskiej, falochronu centralnego, szlaku fortecznego, a nawet do bezpośredniego zjazdu z ul. Ku Morzu na szlak R10. Po deklaracji wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego oczekiwaliśmy zdecydowanie więcej. A konkretnie otwarcia ul. Ku Morzu – mówią protestujący.
Mieszkańcy przeszli ulicami miasta. Swój marsz zakończyli na falochronie zachodnim, pod Stawą Młyny. Tam rozwinęli wielki transparent z hasłem: „Premierze spełnij obietnicę! Otwórz CAŁĄ ul. Ku Morzu”.
Podczas marszu wyrażali swój sprzeciw wobec strefy wprowadzonej przez wojewodę. Krzyczeli „Oddajcie plażę, zabierzcie Boguckiego!”. Uważają za absurd to, że po deklaracji premiera decydenci nie potrafią lub nie chcą zająć się sprawą jak należy.
– Obiecano nam dostęp do plaży i do zabytków. Wykonywane są tylko pozorowane ruchy, żeby media, które nie znają sprawy mogły odtrąbić, że w sprawie strefy wydarzyło się coś pozytywnego. Nie rozwiązano problemu. Oczywiście, już od dawna zabiegaliśmy o to, żeby zajęto się tym, że w wyniku tej absurdalnej blokady ruch rowerowy wypchnięto z ul. Ku Morzu i wyprowadzono na niebezpieczną ul. Barlickiego. Oburzające, że kwestię rowerzystów rozwiązano tylko częściowo i po tak długim czasie. Podkreślamy – zjazd bezpośredni na szlak R10 znajduje się dalej, nie za wiaduktem. Dlatego należy otworzyć całą ul. Ku Morzu – tłumaczy Paulina Okrzeja.
Mieszkańcy szykują się do następnych manifestacji. Wiadomo, że prowadzone są w zaciszach gabinetów negocjacje w sprawie kolejnych postulatów. Czy będą one równie rozczarowujące jak w sprawie tych pierwszych, ledwie kosmetycznych zmian w strefie?
– Nie poddamy się. Wkrótce podejmiemy kolejne działania. Nie odpuścimy, dopóki sprawy naszej dzielnicy nie zostaną załatwione – dodaje Monika Szoda.