Polskie porty w czasie wojny na Ukrainie wzięły na siebie ciężar przyjmowania dostaw towarów, a także surowców energetycznych, takich jak węgiel czy drewno. Przeładowywały także zboże.
– O ile do tej pory patrzyliśmy na porty z punktu widzenia koło zamachowego gospodarki, czyli rozwoju, powstawania nowych firm, kooperacji i budowania infrastruktury wokół portu, bo to jest takie serce gospodarcza. To dziś oczywiście dalej spoglądamy w ten sposób, ale również patrzymy na to jak na twardy instrument bezpieczeństwa energetycznego i żywnościowego – mówi Zbigniew Bogucki, Wojewoda Zachodniopomorski.
W portach cały czas realizowany jest „Program rozwoju portów morskich do 2030 roku”, który zakłada zwiększenie przeładunków, tak by w 2030 r. przekroczyły one 150 mln ton.