Umarł dobry człowiek, kochający mąż i ojciec. Pochodził z małej miejscowości, był ojcem trójki dzieci, w tym ojcem dziecka z niepełnosprawnością. Kiedyś pracował w Żegludze Świnoujskiej, później pracował na kontraktach.
Kochał rodzinę, chciał zapewnić jej byt, pracując w Polsce nie mógł tego zrobić, więc jak wielu mężczyzn zdecydował się na pracę za granicą.
Wszystko się jakoś układało. W tym roku wynajęli nawet mieszkanie w Kołobrzegu, żeby najmłodsze dziecko miało lepszy dostęp do opieki medycznej i specjalistów. Dlatego został na statku dłużej, miał na to zarobić.
Wierzyli, że malutkimi kroczkami jakoś wszystko się poukłada…
Życie niestety nie jest sprawiedliwe, a tragedia nie omija domów dobrych ludzi.
Rafał kilka dni temu zginął w nieszczęśliwym wypadku na łodzi.
Jego żona Kasia straciła męża i jedynego żywiciela rodziny. Dzieci straciły ojca, którego nikt im nie zastąpi.
Kasia jest teraz pogrążona w żałobie, ale i tego nie może teraz przeżywać godnie, tak jak trzeba. Ma jeszcze dzieci i to im musi zapewnić teraz byt. Jak ma to zrobić sama? Nie może podjąć pracy, niepełnosprawny syn wymaga stałej opieki.
Koszty utrzymania wynajmowanego mieszkania od osoby prywatnej są w Polsce niebotyczne. Do tego dochodzą przecież rachunki za media, jedzenie, lekarzy i inne podstawowe potrzeby.
Nawet samo sprowadzenie ciała jej męża to ponad 30 tys. zł. z Wysp Owczych z Thorshavn do Polski do Kołobrzegu.
Dlatego jako znajomi Rafała postanowiliśmy pomóc jego żonie i dzieciom. Trudno nam uwierzyć w to co się stało. Sami nadal jesteśmy w szoku. Odszedł naprawdę spokojny i dobry człowiek.