Polska może być krajem docelowym, krajem „pułapką”, krajem tranzytu, wymarzonym miejscem powrotu po długim okresie bycia „nie u siebie”, albo może być miejscem powrotu po „klęsce migracyjnej” – wyliczała psycholożka – prof. Halina Grzymała-Moszczyńska.
„Jako psychologowie powinniśmy dostarczać wiedzy o zjawiskach, które się pojawią za moment. A więc, będziemy mieć w szkołach dzieci rodziców Afgańskich. Od pewnego czasu mamy dzieci rodziców Syryjskich. U tych dzieci dominuje lęk i świadomość, że nigdy nie wrócą do siebie, ale jednocześnie nie należą do nowego miejsca. Muszą się z Polską oswoić i zakotwiczyć” – tłumaczyła Grzymała-Moszczyńska.
Ekspertka zwróciła uwagę, że szkoły będą miały coraz więcej problemów na tle różnic kulturowych.
„Nie polecam zapraszać innych Afgańczyków osiadłych w Polsce jako asystentów kulturowych, bo to społeczeństwo jest ogromnie skonfliktowane i podzielone. Polecam natomiast zaprosić studentów języków orientalnych” – powiedziała Grzymała-Moszczyńska. Podała też kilka przykładów ułatwiających aklimatyzację dziecka w szkole. Kobiety jako nauczycielki zyskają zaufanie rodziców; dobrze też uzgodnić z rodzicami strój dziecka potrzebny na zajęciach z wychowania fizycznego. „Pomysły na 'unowocześnianie’ kulturowe: 'precz z hidżabem’ – nie są dobre” – zaznaczyła.
Zdaniem Grzymały-Moszczyńskiej tematem wartym rozważenia jest kwestia krzyża. „Dzieci muzułmańskie na krzyż mogą reagować lękiem na skutek propagandy, z którą zetknęły się w swoim kraju, więc użycie wyjaśnienia, że krzyż w szkole nie jest próbą nawracania dziecka na katolicyzm – byłoby bardzo sensowne. W ten sposób od razu można załagodzić nieporozumienia” – wyjaśniła ekspertka. Wskazała też, że ważnym aspektem jest kwestia przemocy. Dzieci muszą wiedzieć, do kogo mogą się zgłosić z prośbą o pomoc.
Dla uchodźców jedną z ważniejszych rzeczy jest zaistnienie w nowym społeczeństwie. Szkoła jest takim miejscem, które bardzo może pomóc. Miłym gestem byłoby przygotowanie pakietu powitalnego dla dziecka w języku pochodzenia oraz dopytanie rodziców o wyznanie i dietę dziecka.
Ekspertka zwróciła uwagę, że często zachowanie jednego nauczyciela potrafi wpłynąć na zachowanie rodziców dzieci całej klasy.
„Urszula Jędrzejczyk – nauczycielka z Lublina przekonała uczniów swojej szkoły, że dzieci z Czeczeni powinny być dobrze potraktowane. A dzieci czeczeńskie są wyzwaniem – proszę mi wierzyć – role kulturowe, szczególnie chłopców – są odmienne. Zrobiła to pokazując rodzicom film o bombardowaniu Groznego. To ucięło dyskusję” – powiedziała Grzymała-Moszczyńska i przyznała, że na zajęciach ze studentami psychologii często powtarza: „wybijcie sobie państwo z głowy, że w waszym życiu zawodowym kiedykolwiek będziecie pracowali tylko z polskimi pacjentami w klinice, polskimi dziećmi w szkole i polskimi rodzicami. Ten czas się skończył i nie ma już drogi wstecz”.
Niezmiernie ważne – w opinii ekspertów – jest budowanie wizerunku dziecka reprezentującego inną kulturę – jako zasób, a nie obciążenie. Wszyscy mogą się czegoś od takiego dziecka nauczyć. W tym kontekście poruszony został również problem dzieci Polaków powracających z emigracji – np. z Wielkiej Brytanii.
Migracja to nie tylko zmiana miejsca, ale również wpływ na tożsamość.
„Z tożsamością dzieci mają trudno, bo oczekuje się od nich, że będą miały 'tę właściwą’ – czyli polską – bez względu na to, gdzie mieszkają. Zapomina się, że tożsamość to jest coś bardzo kruchego, wystawionego na wpływ kontaktu z różnymi kulturami, i bardzo podatnego na kryzysy. Tożsamość jest utworem wielogłosowym” – mówiła Grzymała-Moszczyńska. Ekspertka starała się też obalić mit twierdzenia, że „dziecko się przyzwyczai i zapomni, miejsce zamieszkania nie ma znaczenia”.
Psycholodzy dysponują badaniami pokazującymi, że relacja z miejscem zamieszkania jest bardzo ważna. Koncepcja przywiązania dotyczy nie tylko ludzi. Utrata miejsca może być taką samą traumą, jak utrata bliskiej osoby.
Autorka: Urszula Kaczorowska
uka/ ekr/