Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, na wnioski są 4 miesiące. Tragedii nie ma, zakończyliśmy jesień z wystarczającą przewagą, aby zmartwienia oddać rywalom. Tym bardziej, że kłopoty mieliśmy tylko na wyjazdach, a z zespołami z pozycji 2-6 będziemy na wiosnę grać u siebie. Oczywiście wnioski z odbytych lekcji (a pozwolę sobie przypomnieć, że jesteśmy beniaminkiem, czyli w I klasie) wyciągnąć trzeba, ale zostawmy je zarządowi i trenerowi. O jakości rundy świadczy zdobyte 39 punktów i liczbowa skuteczność w ataku oraz obronie, a nie mecze w Szczecinku, Karlinie i Kluczewie.
Ciekawostką jest, że spotkanie prowadził sędzia z Warszawy. Był wyznaczony na ten mecz jako liniowy, ale ponieważ Piotr Bieniek, który miał być głównym doznał w ostatniej chwili niespodziewanej kontuzji, zdecydowano, że mecz poprowadzi Krzysztof Szczęsny. Natomiast Bieniek był na meczu i pełnił rolę sędziego technicznego.
Flota grała dziś bez Damiana Staniszewskiego i Michała Stasiaka. To oczywiście bardzo duże osłabienie, ale czy wystarczający powód do usprawiedliwienia porażki? W ogólnym wyszkoleniu na pewno była lepsza ale przy determinacji przeciwnika, na trudnym boisku, nie potrafiła tego wykorzystać. Było też trochę pecha, np. w 18 minucie kiedy po strzale Adamskiego i rykoszecie piłka odbiła się od słupka, czy w 89, gdy Artur Kościukiewicz wybił piłkę z linii bramkowej. Było też w kilku sytuacjach i szczęście, znakomite okazje mieli np. Dawid Banach i Grzegorz Magnuski. Na pewno sprawiedliwszy byłby remis, ale na tę wygraną gospodarze bardzo mocno zapracowali i zostało to nagrodzone.
Jak wyglądała gra pokazuje dołączony poniżej link. Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu Kluczevia awansowała na drugie miejsce w tabeli, na którym zostanie co najmniej do marca, czyli spotkanie okazało się meczem na szczycie rundy jesiennej! Nie pozostaje zatem nic innego jak pogratulować gospodarzom, co niniejszym czynimy.
Źródło: Waldemar Mroczek, MKS Flota
Foto: Piotr Dworakowski