Spodziewaliśmy się pewnego zwycięstwa, ale żeby w aż takim rozmiarze? Nie odmawiamy gościom ambicji, ale grali chyba zbyt przestraszeni, myśląc wyłącznie o zabezpieczeniu swej bramki. Kiedy więc rozwiązał się worek z bramkami, nie wiedzieli co robić i prawdopodobnie pragnęli już tylko jednego: aby ten koszmar się skończył. Sytuacji z których mogłyby paść bramki mieli trzy: przy stanie 0-0 dwukrotnie próbował Dondaj ale raz nie trafił w bramkę a raz w oddaniu strzału przeszkodził Szewczuk. Poza tym w 57 minucie daleki strzał Grochowskiego obronił Wesołowski.
Ale nie dołujmy sympatycznych gości. Nie spadli oni przecież z Księżyca, to jakby nie było szanowany czwartoligowiec i taki wynik nie byłby możliwy, gdyby nie świetna gra Floty. Skąd takie nagłe uderzenie? Powodów na pewno jest kilka, jednym z nich może być środowy mecz na tragicznym boisku w Czaplinku. Po takiej próbie nasi piłkarze, gdy poczuli pod nogami równą murawę, dodając do tego sportową złość, pokazali wszystkie swoje atuty.
Nim padła pierwsza bramka dwie okazje miał Iskra, po jednej Staniszewski i Hajdukiewicz. W 27 minucie z podania Iskry Staniszewski wykorzystał nieporadność obrony Olimpu i strzałem z bliska otworzył wynik. Tego było trzeba, „poczuli krew” i rozpoczęło się dobijanie rannego. Drugiego gola zdobył 4 minuty potem Iskra, wykorzystując tym razem podanie Staniszewskiego. W 36 po strzale Szewczuka piłkę z bramki wybijał Tymek, jednak była ona już poza linią. I wreszcie w 39 Adamski uderzył w poprzeczkę a skutecznie dobił Oliinyk i na przerwę Flota schodziła prowadząc 4-0.
Początek drugiej połowy nie zostawiał wątpliwości, że na 4 golach się nie skończy. W 47 minucie z 7 metrów uderzył Kraśnicki, ale tym razem Wojtowicz wybił na róg. Skapitulował jednak 3 minuty później po pięknym kręconym strzale Staniszewskiego z wolnego. Cztery minuty później za zagranie Grochowskiego ręką w polu karnym sędzia podyktował rzut karny skutecznie wykorzystany strzałem przy prawym słupku przez Staniszewskiego. Trener Rot dokonał kilku zmian i to dało bardzo pozytywny skutek. Zeszli z boiska co prawda Harkot, Kraśnicki, Oliinyk, Tarasewicz i Adamski, ale zmiennicy włożyli w otrzymaną szansę całe serce, za wszelką cenę pragnąc udowodnić, że nie są gorsi. Trzech z nich: Rogowski, Bątkowski i Cackowski wpisało się na listę strzelców, do tego jeszcze Rogowski dołożył w 87 minucie strzał w poprzeczkę.
Zachwycajmy się zatem dzisiejszym pięknym meczem i jeszcze piękniejszym wynikiem, ale nie zapominajmy też, że z dotychczasowych rywali najwyżej notowany na chwilę obecną jest Gryf, zajmujący 12. pozycję. Prawdziwe wyzwania dopiero przed nami.
Źródło: Waldemar Mroczek, MKS Flota Świnoujście
Foto: Piotr Dworakowski