Po wczorajszych meczach wiadomym było, że do gwarancji pierwszego miejsca wystarczy dziś remis, więc nawet nie było potrzeby strzelenia bramki. Było ich 8. Przeciwnik nie był zbyt mocny, zatem jak traktować ten wynik? Wypadało wygrać wysoko i tak było, w każdym razie nikt nie wygrał wyżej.
Przeciwnik uniknął dwucyfrówki, więc w jakiś sposób zrobił swoje. Ja nie muszę podpierać się komunałami w rodzaju „liczą się tylko punkty”. Staniszewski zdobył trzydziestą bramkę w rozgrywkach, a Harkot wszedł na listę strzelców hat trickiem. Najważniejsze jednak, że pieczęć została przystawiona bardzo wyraźnie. Czy czegoś zabrakło?
Bezdyskusyjnym bohaterem tego meczu był niespełna 20-letni Patryk Harkot, który zdobył 3 bramki i zaliczył 2 asysty. Bramki co prawda nie były w jednej połowie ale pod rząd i co najważniejsze w ciągu 15 a nie 45 minut gry. Więc niech nazywa się to jak chce, ale na pewno osiągnięcie budzące większy podziw niż bramki np. w 3, 17 i 43 minucie.
A Patryk szalał od samego początku. Już w 7 minucie był sam na sam z Wojciechowskim i mógł spokojnie strzelić swojego pierwszego gola, ale dojrzał Staniszewskiego który miał przed sobą już pustą bramkę i to na wprost. W 38 wpisał się już na listę wykorzystując dokładne podanie Maśniaka z prawej strony. W 50 dobił odbity przez Żurańskiego strzał Skwary, a 3 minuty później walnął głową po zagraniu Staniszewskiego z kornera. Ledwie wznowiono grę a Skwara z pierwszej piłki z podania Staniszewskiego zdobył piątego gola, a dwie minuty po tym Nowak z 7. metra wykorzystał podanie Rogowskiego. Mieliśmy zatem 4 bramki w 6 minut! Ale to nie wszystko. W 71 minucie znów dał o sobie znać Harkot idealnie obsługując Staniszewskiego, a ósmego gola zdobył Stasiak z podania Maśniaka.
Źródło: Waldemar Mroczek MKS Flota Świnoujście
Foto: Piotr Dworakowski