[dropcap]G[/dropcap]dybym nie widział na własne oczy, nie uwierzyłbym. Przegrać 2-5, grając całą drugą połowę z przewagą zawodnika, to sugeruje katastrofalną grę. Było jednak inaczej. To Flota prowadziła grę i tworzyła sytuacje podbramkowe, a Odra strzelała bramki.
Dlaczego więc przegraliśmy? Powody są dwa: błędy w obronie i nieskuteczność w ataku. No i wręcz nieprawdopodobne szczęście gospodarzy. Gdy przeciwnik wykorzystuje praktycznie wszystko co ma, a samemu nie trafia się nawet do pustej bramki z pola bramkowego, to się przegrywa 2-5. Albo i więcej, bo gospodarze do swego spota mogą dopisać jeszcze trafienie w poprzeczkę.
Zaczęło się obiecująco i naprawdę, mimo bardzo nieszczęśliwego przebiegu, do końca można było wierzyć w odwrócenie wyniku. Złudzenia rozwiała dopiero piąta bramka w 89 minucie.
W 4 minucie Miształ z podania Helta posłał piłkę za tzw. długi słupek. Chwilę później bramkarz Odry ubiegł Helta. W 14 Skwara z podania Kozłowskiego o milimetry nie sięgnął piłki. Gospodarze pierwszy strzał oddali w 17 minucie, a konkretnie Madera uderzył bardzo niecelnie. Wkrótce potem jednak mieliśmy niecelne strzały Wnuka i Protasewicza. Zagrożenie ze strony Odry zaczęło się w 21 minucie, kiedy po serii błędów w obronie Floty Madera uderzył zbyt wysoko, a 5 minut później Bochen odbił strzał Flisa z ostrego kąta. Jeszcze Misztal miał okazję na zdobycie prowadzenia, ale bramkarz Odry wyszedł daleko na przedpole i zdążył go ubiec. W końcu w 30 minucie stało się nieszczęście. Madera uderzył z ostrego kąta na długi słupek i piłka tuż za słupkiem odbiwszy się od siatki wpadła do bramki. Nadal jednak atakowała Flota, dwa niecelne strzały oddał Staniszewski, ale w 37 Madera spróbował powtórzyć sytuację z 30, tym razem jednak górą był Bochen. Tymczasem w 43 Borczyński znalazł się sam na sam z Bochenem i podwyższył na 2-0. Sytuacja zrobiła się trudna, ale nasz zespół spróbował jednak powalczyć jeszcze przed przerwą i opłaciło się. Chwałek brutalnie sfaulował Skwarę, za co otrzymał czerwoną kartkę. Poszkodowany sam wykonał rzut wolny z linii pola karnego, bardzo precyzyjnie w okienko przy prawym słupku bramki Andrzejewskiego.
Wszystko więc wskazywało, że druga połowa należeć będzie do Floty. Tymczasem już w 47 minucie Paweł Andrzejewski strzałem przy lewym słupku podwyższył na 3-1. Ciągle jednak byliśmy dobrej myśli. Bramkarz Odry poradził sobie wprawdzie ze strzałami Kozłowskiego i Skwary, ale przy strzale Staniszewskiego z 15 metrów nie miał już szans. Wydawało się, że wyrównanie jest kwestią czasu, tymczasem w 62 Borczyński zza pola karnego trafił w poprzeczkę. Co na to Flota? Ano Staniszewski z 10 metrów nie trafił do pustej bramki, bramkarz Odry nogą odbił strzał Misztala z bliska, Kozłowski z 4 metrów nie trafił w bramkę, a A. Andrzejewski poradził sobie z uderzeniem Staniszewskiego z 5 metrów. W 70 kolejna kontra gospodarzy zakończyła się strzałem Borczyńskiego z 11 metrów z trudem wybitym na róg przez Bochena. Po tymże kornerze Borczyński głową podwyższył na 4-2. Kolejne próby Staniszewskiego i Skwary z wolnego nie dają skutku, za to w 89 minucie wybicie Żabińskiego (bardzo dobrze grającego) niefortunnie trafia w Waniela, który ustalił wynik meczu na 5-2.
Źródło: Waldemar Mroczek, MKS Flota Świnoujście
Mieszkaniec temu
27 listopada 2017 na 14:18
Czy przegrywasz czy nie ja i tak kocham cie MKS FLOTA Świnoujście!!!