Pijący najczęściej wpadają, bo piją alkohol tuż pod okiem miejskiego monitoringu. Najwięcej osób wpada w parku przy ul. Chopina, a także na tzw. „Pigalaku” w dzielnicy Warszów. Imprezowicze chowają butelki w papierowe torby, jednak na nic to się zdaje, bo piją wciąż alkohol, chociaż zasłonięty torbą, albo reklamówką. Policjanci w takich sytuacjach są bezlitośni.
Amatorzy piwa kryją się także na podwórkach i klatkach schodowych. Tych mają dosyć sami lokatorzy i wzywają na pomoc policjantów.
Tak też było na podwórku przy ul. Konstytucji 3 Maja. Pewni panowie od rana do wieczora siedzą w tym samym miejscu i piją alkohol.
– Oczywiście załatwiają się też tam gdzie piją, mieszkańcy dziś już nie wytrzymali i zadzwonili po patrol policji – mówi Czytelnik.
ꘐ ꖜ ꗈ ꕧ ꔠ ꖟ temu
21 września 2017 na 08:38
Zwykłe czepialstwo, nękanie obywatela i nadużywanie władzy przez sługusów systemu.
Piwo nie jest alkoholem i jest to naukowo udowodnione przez takiego jednego magistra.
Człowiek spokojnie siedzi nic nie robi, a te pastuchy tylko czekają, aż ktoś odkapsluje po robocie sobie browarka.
Porażka.
Niech się czepiają tych, co robią rozpierdziel, ale oni wolą udawać, że nie widzą, bo jeszcze po japie mogą dostać te dzieciaki ze szkółek leśnych.
W Niemczech na luzie można sobie przez miasto iść i sączyć zimnego browarka, a w Polsce policyjne buractwo robi z ludzi wielkich przestępców, bo ktoś sobie piwo otworzył.
Blev temu
21 września 2017 na 19:41
Nie w tę stronę strzelaliśmy!