Nie jeżdżą czerwonymi wozami na sygnale, a do pożaru płyną na pokładzie najnowocześniejszego statku pożarniczego w Polsce. Niemal od roku Portowa Służba Ratownicza ma nowy statek Strażak-26. W maju zeszłego roku zastąpił wysłużonego Strażaka-25. Jak wygląda dzień pracy na jednostce? Czerwony „strażak” wypływał w ubiegłym roku aż 180 razy. Większość to asysty dla statków z materiałami łatwopalnymi takimi jak: lekkie benzyny, gaz, amoniak, alkohol etylowy, a od niedawna także LNG. Załogę stanowią ratownicy oraz załoga stała.
– Pracujemy 24 godziny na dobę. Odpukać, na szczęście groźnych akcji nie mieliśmy. Dlatego nasza praca to głównie asysty dla jednostek wpływających do portu w Świnoujściu i Szczecinie. Towarzyszymy np. metanowcom przypływającym do terminala LNG. Oprócz tego nieustannie się szkolimy i podnosimy sprawność – mówi Roman Cap, dowódca oddziału drugiego Portowej Służby Ratowniczej.
Strażaka-26 wybudowano w stoczni w Turcji. Jednostka ma zbiornik środka pianotwórczego na 25 tys. litrów. Strażacy mogą gasić pożary wodą za pomocą dwóch armat wodnych. Niedawno jednostkę doposażono w armaturę pożarową i węże różnej szerokości. Statek może płynąć przy ruchu swobodnym prędkością około 13 węzłów. Matką chrzestną jednostki jest Zyta Żmurkiewicz, żona prezydenta Świnoujścia.