Dla pracodawców są wybawieniem, a dla polskich pracowników, konkurencją obniżającą standard pracy i zarobki. Z miesiąca na miesiąc liczba Ukraińców pracujących w Świnoujściu rośnie. Wkrótce jednak może się to zmienić na naszą niekorzyść.
Polska w opinii Ukraińców jawi się jako kraj mlekiem i miodem płynącym. Pracodawcy chętnie zatrudniają obywateli Ukrainy z jednego podstawowego powodu. Niskich kosztów pracy.
– W Świnoujściu nie ma tak naprawdę bezrobotnych. Głownie dzięki przygranicznemu położeniu – u naszych sąsiadów po zachodniej stronie wyspy, pracownik fizyczny może zarobić na start już 3000 zł. Recepcjonista ze znajomością dwóch języków 8000 zł. Dlatego przedsiębiorcy, których nie stać (lub nie chcą) płacić dobrze, chętnie w swoich przedsiębiorstwach zatrudniają Ukraińców.
Bez języka ani rusz
Obywatele Ukrainy przyjeżdżają do Świnoujścia z polecenia innych rodaków. Chwalą sobie warunki pracy, a nawet brak konieczności posługiwania się językiem polskim w miejscach, gdzie kontakt z klientem jest niepotrzebny. Jednak czasami zdarzają się sytuację, że Ukraińcy nie rozumieją o co prosi klient i w rezultacie rozkładają ręce, gdy słyszą „poproszę kilo śliwek”, albo „podwójną pierś z kurczaka”. Problem przychodzi także, gdy mają wydawać resztę w złotówkach. W Świnoujściu nie ma szkoły uczącej Ukraińców języka polskiego. A szkoda, bo wielu obcokrajowców deklaruje swoją przyszłość z naszym miastem.
Ukrainiec to dobry pracownik
Rosnące jak grzyby po deszczu hotele wymagają zatrudniania kolejnych pracowników. Na lokalnym rynku pracy zawody takie jak: kucharz, kelner, pokojówka, barman są deficytowe. Pracodawcy wolą zatrudniać obcokrajowców, bo są tańsi i mniej wymagają. Nie trzeba martwić się o mieszkania, bo Ukraińcy wynajmują mieszkania i mieszkają w nich po 5-8 osób. Mężczyźni przyjeżdżający do pracy na budowach zadowalają się materacem położonym w lokalu usługowym zaadaptowanym na mieszkanie. W wielu miejscach warunki są spartańskie.
Pracodawcy chwalą sobie pracowitych Ukraińców i są zadowoleni z ich pracy. To co wywołuje radość na twarzach i w portfelach pracodawców, już nie cieszy tak bardzo polskich pracowników. Twierdzą, że przez zbyt liberalne przepisy wkrótce zaleje nas kolejna fala Ukraińców, która spowoduje zastój w wysokości wynagrodzeń. W ich opinii obcokrajowcy są mniej wymagający niż Polacy i dają się wykorzystywać. I co najważniejsze – napływ tanich pracowników zatrzymał podwyżki wynagrodzeń.
– To oczywiście prawda. Nasi pracują jako tani pracownicy najemni w Wielkiej Brytanii, czy Niemczech. A ich miejsce w Polsce zajmują… Ukraińcy.- mówi jeden z dyrektorów hotelu w Świnoujściu. – To naturalny proces. Zamiast narzekać, wyobraźmy sobie co się stanie jak tych parę tysięcy osób zniknie z lokalnego rynku pracy.
Niemcy też chcą Ukraińców
Ukraińcy napływający do Świnoujścia korzystają z uproszczonej procedury uzyskiwania zezwolenia na pracę. Bez specjalnego zezwolenia mogą pracować maksymalnie 6 miesięcy. Jednak nie wszyscy się do tego stosują. Nie ma miesiąca w którym Straż Graniczna nie zobowiązywałaby Ukraińców do powrotu do ojczyzny. Tak naprawdę nikt nie wie, ilu Ukraińców przebywa i pracuje u nas nielegalnie. O ręce Ukraińców wkrótce będą walczyć z Polską Niemcy, którzy już zapowiadają otwarcie rynku pracy na obywateli z Gruzji i Ukrainy. Jeżeli Ukraińcy wyjadą ze Świnoujścia do pracy w pobliskich miejscowościach niemieckich – tak jak świnoujścianie, wkrótce może się okazać, że nie będzie komu pracować, a gospodarka miasta mocno podupadnie.
fungia temu
19 lutego 2017 na 20:29
„Zamiast narzekać, wyobraźmy sobie co się stanie jak tych parę tysięcy osób zniknie z lokalnego rynku pracy.” – Jak to co się stanie? Wyzyskiwacze będą musieli w końcu godnie płacić prawnikom.
dEboo temu
18 lutego 2017 na 12:07
Wszystko byłoby super, tyle że może z 30% naszych w anglii i niemczech nie zna ich języka. Reszta musi go znać, a u nas nawet tego się od nich nie wymaga, gdzie od „Polskich” pracodawców cały czas słyszy się jak to zależy im na jakości obsługi gości, to się dopiero nazywa obłuda.
Arbeiter temu
17 lutego 2017 na 13:26
To naturalny proces liberalizacji rynku pracy w Europie… Brakuje taniej siły roboczej w kraju co jest niestety skutkiem wieloletnich zaniedbań kolejnych rządów RP w podwyższeniu plac. Dlatego ja i moi rodacy skazują swoje rodziny na rozłąkę szukając pracy w całej Europie… A Niemcy są poniekąd zmuszeni sięgnąć po nowych pracowników z Ukrainy czy Gruzji bo zaproszeni przez panią Merkel uchodźcy nie palą się do pracy chociaż te prawie dwa miliony Arabów mogłoby spokojnie zająć wolne wakaty w rolnictwie czy budowlance. Gospodarka europejska potrzebuje taniej siły roboczej i już tu pracują tysiące Ukraińców na polach na wizach pracowniczych.
Hoksi temu
17 lutego 2017 na 12:57
Co za brak znajomości tematu u autora ” u naszych sąsiadów po zachodniej stronie wyspy, pracownik fizyczny może zarobić na start już 3000 zł. Recepcjonista ze znajomością dwóch języków 8000 zł”. W Niemczech (nie qiem jak dalej ale w Mecklemburg Vorpommern napewno) najniższa krajowa tzw Mindestlohn to netto około 1050€ także w przeliczeniu więcej niż 3000pln to po pierwsze. Po drugie chociaż pracuje już bardzo długo w hotelarstwie gastrinomii i mam bardzo dużo znajomych z tej branży to nie słyszałam jeszcze, żeby recepcjonista (czy to Polak czy Niemiec) zarabiał 2000€ (no chyba że brutto ale to też wydaje mi się raczej nierealne, zwłaszcza na Wyspie Uznam gdzie place są naprawdę niskie w porównaniu z resztą Niemiec. Im dalej na zachód tym lepiej to wyglada). Po trzecie: to tak – są szkoły w Świnoujściu gdzie Ukraińcy mogą uczyć się języka polskiego!
safdsfgsafgsae temu
17 lutego 2017 na 09:15
Robcie tak dalej ,a Wolyn sie powtorzy. Polacy mimo II WS ,niczego sie nie nauczyli ,nie wyciagneli wnioskow. Nasi dziadkowie oddali zycie na darmo. Rzad pcha nas do wojny z Rosja ,robia zamet w Polsce. Bedzie wojna w tym roku ,zobaczycie. Amerykanie juz sie smieja z poloczkow.