Sprawca wszedł do marketu budowlanego, miał kaptur i opuszczał głowę w taki sposób, by kamery nie zarejestrowały jego wizerunku. W dziale z elektronarzędziami spędził zaledwie minutę i szybko opuścił sklep.
Po sprawdzeniu przez personel regałów, okazało się, że brakuje jednego z urządzeń. Policjanci przejrzeli monitoring. Chociaż sprawca utrudnił ubraniem swoja identyfikację, to jednak policjanci wpadli na trop 33-latka i odwiedzili go w mieszkaniu.
– Mężczyzna nie krył zdziwienia na widok mundurowych. Usłyszał już zarzut przestępstwa, do którego się przyznał. W trakcie przesłuchania mężczyzna wyjaśnił, że w dniu kradzieży już sprzedał po okazyjnej cenie pilarkę innej osobie, a kradzieży dokonał, ponieważ postanowił dorobić sobie do codziennych wydatków – tłumaczy asp. sztab. Beata Olszewska z policji.
Za kradzież cudzej rzeczy kodeks karny przewiduje 5 lat pozbawienia wolności oraz obowiązek naprawienia w całości szkody na rzecz pokrzywdzonego.
Funkcjonariusze skoncentrują się teraz na ustaleniu szukają teraz osoby, która nabyła skradzioną pilarkę. Jej też grozi kara – za paserstwo.
Anonim temu
10 lutego 2017 na 00:46
niech nie pije albo jedzie za granicę,a moze to w stanie wyzszej koniecznosci bo na chleb nie miał