W lesie w okolicach dzisiejszej Ognicy miała znajdować się olbrzymia, podziemna fabryka rakiet. Oficer polityczny odpowiedzialny za pracę w świnoujskim garnizonie był Żydem. Nieopodal baterii Goeben koło Przytoru, przy szerokotorowej bocznicy był skład sprzętu artyleryjskiego (armat) , których lufy miał mieć długość 20 metrów! Archiwa amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) odsłoniły część świnoujskich tajemnic z okresu zimnej wojny. Dla historyków i pasjonatów historii to prawdziwa sensacja!
Kolejny rysunek prezentujący najważniejsze obiekty militarne zlokalizowane na prawobrzeżu Świnoujścia- stacje radarowe, baterie armat, a nawet mityczną „podziemną fabrykę rakiet”.
Centrala Agencja Wywiadowcza to amerykańska agencja rządowa powstała w 1947 roku. Jak sama nazwa wskazuje to najpotężniejsza na świecie agencja zajmująca się szeroko pojętym wywiadem i bezpieczeństwem narodowym USA.
Parę tygodni temu, po długotrwałych wysiłkach adwokatów, dążących do swobodnego dostępu do informacji i złożeniu pozwu sądowego przeciwko CIA, agencja udostępniła w sieci blisko 13 milionów dokumentów, które dotąd dostępne były tylko w archiwach narodowych w stanie Maryland.
Poza raportami dotyczącymi spotkań z UFO, czy dokumentami Henry’ego Kissingera odtajniono także część materiałów wywiadowczych dotyczących szeroko pojętych aspektów militarnych związanych ze Świnoujściem i Pomorzem Zachodnim.
Prawda czy fałsz?
W meldunkach przekazywanych przez informatorów CIA, można odnaleźć najróżniejsze informacje – o ruchu statków i okrętów w porcie, lokalizacji infrastruktury wojskowej – polskiej i sowieckiej. Meldunki zawierają też bardziej szczegółowe dane np. krótkie charakterystyki oficerów, którzy pełnią ważne funkcje w świnoujskim garnizonie. W jednym z dokumentów, do którego załączono poglądowy plan miasta zaznaczono nawet miejsce parkowania samochodu służbowego dowódcy garnizonu. Pobieżna analiza dokumentów zaskakuje. Podczas weryfikacji materiałów okazuje się, że większa część informacji jest prawdziwa i bardzo precyzyjna.
Największy na wybrzeżu dalmierz i fabryka rakiet pod ziemią
Dowodem na wiarygodność tego typu dokumentów jest np. raport z 17 listopada 1953 roku.
Fragment meldunku z opisem miejsca, gdzie magazynowane są armaty: najdłuższe lufy mają nawet 20 metrów długości! A koło torów armat ma być blisko 80!
Informator melduje w nim, że w dniu 4 września 1953 roku do Warszowa przyjechał transport z regimentem artylerii ciężkiej, który następnie został skierowany do Międzyzdrojów. Niemal pewnym jest, że opisane zdarzenie dotyczy przybycia do jednostki artylerii nadbrzeżnej (17 BAS w Janogrodzie) artylerzystów i artylerii. We wcześniejszym raporcie- z 8 grudnia 1952 roku – agent informuje o budowie baraków dla wojska kilometr na wschód od Międzyzdrojów i konstrukcji pod dalmierz, który ma być największy na polskim wybrzeżu. Kilkaset metrów od niego mają być budowane trzy stanowiska dla armat 135 mm, cała infrastruktura budowana jest na wzniesieniu, a dalmierz ma mieć zasięg do 30 kilometrów.
I w tym raporcie niemal wszystkie fakty są prawdziwe. W baterii na Białej Górze wybudowano cztery (nie trzy stanowiska) dla armat 130mm (nie 135 mm), a dalmierz – mimo że nie największy na polskim wybrzeżu, miał zasięg pracy nawet do 30 kilometrów!
Zdarzają się też oczywiście informacje przekręcone lub wprost nieprawdziwe. W jednym z aportów opisywane jest np. podziemna fabryka, która miała znajdować się w lesie w okolicach dzisiejszej Ognicy, a w której miały być produkowane lemety do rakiet i silniki elektryczne. W meldunku są informacje o olbrzymich podziemnych halach, w których produkcja miała się odbywać tylko w nocy, by w dzień nie było widać śladów pracy. Droga prowadząca z Międzyzdrojów do Świnoujścia jest pod kontrolą Sowietów. Dziś wiemy, że na terenie opisywanego kompleksu wojskowego nie ma takiej podziemnej konstrukcji, a jedynie pojedyncze schrony magazynowe o bardzo małej powierzeni, pełniąc do dziś funkcje magazynowe – nie produkcyjne.
80 dział kalibru 70 cm!
Jednym z ciekawszych meldunków jest materiał z 5 maja 1953 roku. Dotyczy wszelkich instalacji wojskowych w okolicach Przytoru. W kilkustronicowym dokumencie, w którym opisano ze szczegółami stanowisko sowieckiego radaru, jego obsługę itd. kilka zdań poświęcono też obiektom byłej Baterii Goeben . Ale najciekawsza jest informacja o… działach z 20-metrowymi lufami!
Informator pisze o „składnicy” dział artyleryjskich, złożonych tuż przy torze kolejowym prowadzącym do bunkra. Armaty stoją tuż przy torach (niedaleko schronu) i jest około 80 – największe mają kaliber nawet 70 cm. Niektóre z nich posiadają lufy o długości 12 metrów, ale niektóre mają mieć długość 20 m! Agent donosi, że działa zostały zezłomowane przez centrale złomu (?) ze Szczecina. To jak dotąd druga informacja o tym „zrzutowisku” armat do jakiej udało mi się dotrzeć. Pierwsza to unikalne zdjęcie (sic!), które wykonano w 1951 roku- podczas cięcia opisanych w tekście armat, a które – dodajmy – nie pochodzi z archiwum CIA. Oczywiście w w/w składzie luf kalibru 70 cm nie ma. Ale dzięki zdjęciu i meldunkowi dziś już wiemy gdzie i w jakich okolicznościach zostały zutylizowane armaty z części świnoujskich fortyfikacji i okrętów Krigsmarine zatopionych na Świnie i Zatoce Pomorskiej.
Okruch historii – najciekawsze przed nami!
Warto pamiętać, że odtajnione dokumenty to tylko cześć zasobów archiwum CIA. Dodatkowo w wielu odtajnionych dokumentach zamazano cześć informacji – np. o personaliach agentów.
Na odtajnienie np. listy informatorów (szpiegów) przyjdzie nam poczekać być może nawet 50 kolejnych lat – amerykańskie służby (w przeciwieństwie do np. polskich) są na punkcie ochrony swoich źródeł osobowych bardzo wrażliwe.
Brakuje też dokumentacji z akcji szpiegowskich i dywersyjnych, które agencja miała realizować w okolicach Świnoujścia na przełomie lat 1950 i 60. Nie ma też zdjęć z rozpoznania lotniczego, gdy natowskie samoloty wielokrotnie naruszały polską przestrzeń lotniczą ( pisaliśmy o tego typu walce z nieprzyjacielskim rozpoznaniem kilka miesięcy temu). Kopie tych materiałów trafiły także do centrali CIA.
Już z pobieżnej analizy dokumentów wynika, że CIA miała w Świnoujściu i jego okolicach dobrze poinformowanych informatorów- agentów. Jednego? Dwóch? A może więcej? Każdy z nich współpracą z CIA ryzykował dosłownie głową. Dla zdekonspirowanych agentów zachodu w tym czasie nie było litości. Za zdradę PRL i szpiegostwo groziła i często zapadała jedna kara – kara śmierci.
RAMKA
W najbliższych tygodniach opublikujemy relację jednego z takich polskich „Bondów” – emerytowanego leśnika, który przez 30 lat współpracowała z CIA i przekazał amerykanom setki stron dokumentów, poświęconych wojskowej obecności sowietów na Wyspie Wolin i Uznam. CDN
Piotr Piwowarczyk
Powiązane tematy:
1 Komentarz
Konrad temu
28 stycznia 2017 na 23:01
Ale chyba innego nie będzie niż to wyświetlane na początku artykułu… (komentarz jakby co można skasować, nawet oba).
Konrad temu
28 stycznia 2017 na 23:01
Ale chyba innego nie będzie niż to wyświetlane na początku artykułu… (komentarz jakby co można skasować, nawet oba).
Konrad temu
28 stycznia 2017 na 22:13
Można gdzieś zobaczyć wspomniane zdjęcie cięcia luf?
leśniu temu
28 stycznia 2017 na 09:06
Trochę wstyd że nas tak łatwo rozpracowali. Nawet duży wstyd. Będzie druga cześć?
odyseusz temu
27 stycznia 2017 na 22:38
kazdy zdrajca…obojetnie dla kogo szpieguje jest wart KULI W ŁEB…
Cd temu
27 stycznia 2017 na 21:20
też tak uważam. zdrada to zdrada. TE CIA to straszna organizacja
㞢 㐃 㐅 ㄠ ᘝ 〄 temu
27 stycznia 2017 na 11:14
Dzisiaj powinni przywrócić karę śmierci za zdradę i szpiegostwo.
Kukiz temu
29 stycznia 2017 na 00:21
szczególnie działających ruskich trolli