Drugi z rzędu mecz nasza drużyna wygrała różnicą 4 bramek. Rok temu po dwóch i trzech kolejkach mieliśmy średnią na mecz 8-0. Czyli widać już różnicę między A klasą a niższą okregówką. Jest dwa razy trudniej. Ale nie na tyle, żebyśmy to my mieli lękać się przeciwników.
Foto: Piotr Zgraja
Od samego początku atakowała Flota. Pierwszy gol padł w 16 minucie. Powstało zamieszanie, strzelali Mosiądz i Helt, piłka odbijała się od poprzeczki i słupka, w końcu z najbliższej odległości do bramki wepchnął ją Helt. Minutę później z daleka spróbował Rafał Blasius, ale Gądek nie dał się zaskoczyć. Potem dwa razy próbował Mosiądz, wreszcie w 22 minucie z podania Skwary przelobował Owczarzaka i zrobiło się 2-0. W 44 minucie zdobył kolejnego gola strzelając obok bramkarza, przy asyście Welki.
Po przerwie dość nieoczekiwanie gola strzelili gospodarze. Rafał Blasius bardzo precyzyjnie uderzył z wolnego. Trzy minuty później w zamieszaniu podbramkowym w czystej pozycji znalazł się Wrona, ale ofiarna interwencja Wnuka zapobiegła kontaktowej bramce. W 58 minucie, w wyniku zamieszania pod bramką Tanowii, w sytuacji sam na sam znalazł się Mosiądz i okazji nie zmarnował. Było 4-1 i nastąpił zastój. Mieli okazje Skwara, Kozłowski i Bursa, ale piąta bramka padła dopiero w 93 minucie, a zdobył ją Skwara uderzeniem z pierwszej piłki z podania Helta.