Zwycięstwem nasz dzielny zespół przypieczętował awans do klasy okręgowej. Nic już nam tego nie odbierze! Gratulacje dla zawodników, trenerów, działaczy i kibiców, tych którzy byli z nami od początku do końca, niekoniecznie ciałem, ale przede wszystkim sercem i duchem.
Że musi to nastąpić było wiadomo od dawna. Pytanie tylko kiedy? Sąsiadka z Międzyzdrojów deptała po piętach i cały czas siała ziarno niepokoju. Ale dzięki i chwała jej za to. Po pierwsze: czapki z głów za determinację, po drugie: dzięki temu nasz zespół, czując za plecami oddech, musiał w każdym meczu grać na sto procent i nie mógł pozwolić sobie na najmniejszy zastój. W końcu nadeszła chwila w której miało nastąpić lapidarne: wóz albo przewóz. To było dziś, choć jeszcze istniała furtka za tydzień. Ale już jest otwarta i zablokowana. Nic już nie odbierze nam pierwszego miejsca i awansu!
Los, który zazwyczaj jest najlepszym reżyserem, powierzył na tę chwilę bardzo trudne zadanie. Postawił na przeciwko „tę trzecią”, czyli drużynę Jantara Dziwnów. Zespół zagadkowy, bo z jednej strony ten sam, z którym jesienią wygraliśmy na jego boisku 3-0, z drugiej posiadający zbliżone atuty, dający niepokój przysłowiowej kosy na kamień.
Obawy nie były bezpodstawne, ale na szczęście los uśmiechnął się do nas. Wygraliśmy 2-0, mając cały czas sytuację pod kontrolą. Nie znaczy to jednak, że rywal nie miał nic do powiedzenia. Przeciwnie: nie wykorzystał kilku sytuacji, których zmarnowanie jest sztuką. Ale zwycięstwo od momentu objęcia prowadzenia nie było jednak zagrożone.
A nastąpiło to w 10 minucie. Szarżującego w polu karnym Skwarę podciął Andrzejewski i sędzia wskazał na jedenasty metr. Nowak nie dał Przybyszewskiemu żadnych szans i Flota objęła prowadzenie, dające awans do wyższej klasy. Teraz należało je utrzymać, a do tego jak wiadomo nie ma nic lepszego jak kolejne bramki.
Najważniejsze jednak jej nie stracić, przynajmniej dopóki nie strzeli się drugiej. A to nie było proste w 12 minucie po ostrym strzale Galca, który Hnat z trudem wyciągnął na róg. Później były szanse na podwyższenie wyniku ale ani Helt, ani Trafalski nie wykorzystali sytuacji sam mna sam, a Zięty uderzył zaskakująco, ale zbyt lekko by zaskoczyć Przybyszewskiego. W 39 minucie jednak padła druga bramka. To Helt z podania Maślaka uderzył głową i piłka po koźle wpadła do bramki Jantara. W 42 idealnej okazji nie wykorzystał Ciesielski.
Jeśli chodzi o drugą połowę to najważniejszą informacją jest, że się odbyła. Ale nie można też powiedzieć, że tak zupełnie nic się nie działo. W 66 minucie Skwara ograł bramkarza a piłkę z bramki wybił głową Ciesielski. Z kolei w 71 Mickiewicz zagrał na głowę będącego na siódmym metrze Skwary, ten jednak minimalnie nie doskoczył. Jednak więcej okazji w tej odsłonie miał Jantar, ale nawet tak doświadczeni zawodnicy jak Wróbel czy Andrzejewski fatalnie pudłowali, a lob Żabierka z trudem, ale wybronił Hnat.
A więc okręgówka jest nasza. A wy wszyscy, którzy cieszyliście się, że Floty już nie ma, złośćcie się i zgrzytajcie zębami.