Efektowne i co ważne, po dobrej, poukładanej grze, zwycięstwo odniosła nasza drużyna, powiększając liczbę strzelonych bramek do 146. Do zespołu wrócił po kontuzji Grzegorz Skwara i od razu na boisku zapanował spokój, ład i harmonia. Bohaterem meczu był jednak Marek Sokołowski, który sam strzelił cztery bramki plus jedna nie uznana. Było to pierwsze trafienie w tym meczu, jednak jak przyznaje sam strzelec – ze spalonego. Tymczasem w 14 minucie strzału z daleka spróbował Płotała, jednak uderzył bardzo niecelnie. W 17 minucie Sokołowski znalazł się sam na sam z Hasikiem, tym razem już w czystej pozycji, i Flota objęła prowadzenie.
Foto: Piotr Zgraja
Dwie minuty później z półobrotu uderzył Skwara, ale Hasik intuicyjnie obronił. W 23 padła druga bramka, w zamieszaniu podbramkowym zimną krew zachował Zięty. Dwie minuty po tym bardzo dobrą okazję miał Michalski lecz Gądek obronił. W 32 sędzia podyktował rzut wolny zza bocznej linii pola karnego po faulu Sokołowskiego na Wlaźlaku. Poszkodowany nie wykonał stałego fragmentu, mimo iż to on zazwyczaj załatwia te sprawy w Bizonie (przekonaliśmy się o tym jesienią w Cerkwicy). Zrobił to Szulc i… zaskoczył cały stadion, nie tylko Gądka. Goście zdobyli zatem kontaktowego gola i odpoczynek się skończył. W 35 Skwara odebrał piłkę rywalowi, po indywidualnej szarży zagrał wzdłuż bramki, doszedł do niej Maślak, był jednak w niewygodnej pozycji do strzału, odegrał więc z powrotem na drugą stronę, ale tam już nie miał kto zamknąć. W 43 Skwara z wolnego trafił w słupek, Trafalski i dobił ale był spalony. Wynik na 3-1 podwyższył w 45 minucie Polarczyk.
W przerwie Tomasz Błotny dokonał trzech zmian i – jak w poprzednich meczach – podniosły one jeszcze bardziej wigor zespołu. W 48 w pozycji sam na sam znalazł się Helt, ale Hasik wyłapał. Dwie minuty później wyciągnięty jak struna obronił uderzenie Skwary z 11 metrów. Worek z bramkami był już jednak pęknięty, należało go już tylko rozerwać. W 51 minucie Sokołowski zdobył czwartego, a w 53 Skwara piątego gola. Chwilę później strzał Trafalskiego przeszedł pół metra nad poprzeczką. W 60 minucie w polu karnym znalazł się Fido, ale wywalczył tylko rzut rożny. Między 62 a 65 minuta padły kolejne trzy bramki po strzałach z bliska Sokołowskiego, Trafalskiego i ponownie Sokołowskiego. Było już 8-1 i wydawało się, że dwucyfrówka jest nieunikniona. W 69 w pole karne Floty wpadł Wlaźlak, jednak z ostrego kąta nie trafił w bramkę. Po chwili Maślak znalazł się na sam z Hasikiem, który obronił nogą. W 72 minucie w bramce Bizona Hasika zastąpił Kamiński i już po minucie stanął przed poważną próbą broniąc strzał z bliska Helta. W 79 w sytuacji sam na sam znalazł się ponownie Helt, ale z tyłu obrońca zdołał mu przeszkodzić w oddaniu strzału. W 81 Wlaźlak trafił do bramki Floty, ale ze spalonego. W 84 Maślak zmarnował bardzo dobre podanie Rombalskiego strzelając nad poprzeczkę. Wynik meczu ustalił w 88 minucie Trafalski.