Jak informują nas mieszkańcy miasta, na górce przy ul. Matejki jest prawdopodobnie studnia wody. Od kilku dni cieśninie jest tak duże, że woda znalazła ujście z zabetonowanego zbiornika. Źródło jest tak wielkie, że woda wylewa się na chodnik i ulicę.
Na szczycie wzniesienia przy ul. Matejki od lat sześćdziesiątych jest studnia wody dla uzdrowiska. W przeszłości zdarzały się podobne sytuacje. Jak wspominają najstarsi mieszkańcy, zanim powstał chodnik woda wylewała się wprost na brukowaną ulicę nanosząc sporo piasku.
Przez kilkanascie lat chodzilam tam na spacer z psem ( albo z psami – bywalo ze mialam dwa) i czesto wydzialam brunatne wycieki na polance za klasztorem. Tak wiec nie jest to zaden „Nowy problem”.
W latach 60-tych studnia była otwarta, wtedy poziom wody się zmieniał też, ale nigdy nie wylewała się na zewnątrz. Wiem co mówię, bo się na tych polankach wychowałem, niejedną bitwę tam stoczyliśmy, a to z ul. Mazowiecką, to z ul. Grottgera, nawet samopały były w użyciu, fajne czasy. Nikt do niej nie wpadł, dopiero jak dla bezpieczeństwa ją zamknięto i zabetonowano, zaczęła się przelewać. Może więc wystarczy zmienić zamknięcie na takie z wentylacją. Pamiętam że w środku były stalowe pręty, po których można było dość głęboko zejść. Tuż obok, w kierunku ścieżki za klasztorem, nieco niżej był malutki kościół katolicki (pierwszy w Świnoujściu), w latach 60-tych pozostały po nim fragmenty murów do wysokości ok. 1,50 metra i posadzka z białych i kremowych kafelków. Jeszcze dzisiaj jak się ruszy ziemię można resztki odsłonić.
To jest cudowne źródełko życia, w tej wodzie dzieci Chrystusa bawiły się w 1930 roku i wszystkie uzdrowiały i otrzymały zbawienie od wszelkich chorób. Ludzie to trzeba uszanować, to cudowne źródełko i zacząć handel tą wodą. Mochery do roboty zawsze można do emerytury dorobić!
rafik temu
13 kwietnia 2016 na 19:22
tupolewa trzeba wyswiecic w tej wodzie
Lidia Matusiewicz temu
13 kwietnia 2016 na 10:06
Przez kilkanascie lat chodzilam tam na spacer z psem ( albo z psami – bywalo ze mialam dwa) i czesto wydzialam brunatne wycieki na polance za klasztorem. Tak wiec nie jest to zaden „Nowy problem”.
Sławek temu
12 kwietnia 2016 na 23:29
W latach 60-tych studnia była otwarta, wtedy poziom wody się zmieniał też, ale nigdy nie wylewała się na zewnątrz. Wiem co mówię, bo się na tych polankach wychowałem, niejedną bitwę tam stoczyliśmy, a to z ul. Mazowiecką, to z ul. Grottgera, nawet samopały były w użyciu, fajne czasy. Nikt do niej nie wpadł, dopiero jak dla bezpieczeństwa ją zamknięto i zabetonowano, zaczęła się przelewać. Może więc wystarczy zmienić zamknięcie na takie z wentylacją. Pamiętam że w środku były stalowe pręty, po których można było dość głęboko zejść. Tuż obok, w kierunku ścieżki za klasztorem, nieco niżej był malutki kościół katolicki (pierwszy w Świnoujściu), w latach 60-tych pozostały po nim fragmenty murów do wysokości ok. 1,50 metra i posadzka z białych i kremowych kafelków. Jeszcze dzisiaj jak się ruszy ziemię można resztki odsłonić.
czytelnik temu
12 kwietnia 2016 na 19:39
To jest cudowne źródełko życia, w tej wodzie dzieci Chrystusa bawiły się w 1930 roku i wszystkie uzdrowiały i otrzymały zbawienie od wszelkich chorób. Ludzie to trzeba uszanować, to cudowne źródełko i zacząć handel tą wodą. Mochery do roboty zawsze można do emerytury dorobić!