Na wieczną wachtę odszedł dr inż. Stanisław Kuszmider, oficer polskich statków morskich, nauczyciel akademicki, współtwórca szkolnictwa morskiego na Pomorzu Zachodnim.
Był założycielem Szkoły Rybołówstwa Morskiego w Świnoujściu oraz Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie. Kierował Wydziałem Mechanicznym PSM. W latach 1968-74 oraz 1983-89 pełnił funkcję prodziekana tego wydziału. Był organizatorem i dyrektorem (od 1974 do 1983 r.) Instytutu Technicznej Eksploatacji Okrętowej Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie. Od 1974 r. pracował na etacie profesora kontraktowego. Był promotorem 150 prac magisterskich i inżynierskich
Pan dr inż Stanisław Kuszmider był współtwórcą naszej szkoły, dyrektorem ZSRM w latach 1960 -1962; W 1962r. wezwany do organizacji Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie, pełniący tam funkcję dziekana Wydziału Mechanicznego.
Pan dr Kuszmider tak wspominał czasy zakładania szkoły morskiej w Świnoujściu:
„Byłem podwójnym dyrektorem w ZSRM, gdyż oprócz obowiązków dyrektora szkoły spoczywało na mnie prowadzenie kursów zawodowych organizowanych dla floty śródlądowej.
Co zrobiłem dla szkoły? Zanim została utworzona prowadzono ze mną rozmowy w Warszawie na temat założenia takiej placówki. Działałem więc na odległość jeszcze jako pracownik kuratorium w Szczecinie. Jako społeczny członek Wydziału Oświaty w Świnoujściu starałem się zdobyć pieniądze dla szkoły, znaleźć też fachowców do przebudowy internatu. Ogromną rolę w stworzeniu tej szkoły spełnił dyrektor ówczesnej „Odry” Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich – p. Hebel. Przedsiębiorstwo to zapisało się złotymi zgłoskami w pamięci mojej i pamięci tej szkoły.
Cóż tutaj zastałem? Zrobiony był już nabór; uczniowie mieszkali w hali sportowej przy ul. Hołdu Pruskiego, gdyż internat dopiero powstawał z przystosowanego do celów mieszkalnych dawnego więzienia. Dozorowałem tę przebudowę we dnie i w nocy. To chyba była najtrudniejsza rzecz do wykonania. Spieszyliśmy się, żeby zakończyć przebudowę przed zimą. Kiedy uczniowie przenieśli się już do internatu, weszli do swoich pokoi – odczuliśmy uroczystość tego momentu.
Należało teraz pomyśleć o związkach ZSRM z morzem. Szkoła pozyskała dwie łodzie ratunkowe. Od Przedsiębiorstwa Rybołówstwa Morskiego „Arka” w Gdyni otrzymałem jacht szkoleniowy, dwumasztowy szkuner – „Zew Morza”. Urósł wówczas prestiż szkoły. Od „Odry” pozyskałem trawler „Wda”, uszkodzony co prawda, ale oddano nam wyremontowany. Ten statek przemianowany został na „Emilię Gierczak” i stał się pełnomorskim statkiem szkoleniowym. Urosło znaczenie szkoły; praktyki mogli odbywać u nas nawet studenci ze Szczecina. Szkoła zyskała więc charakter morski.
Miłe wspomnienie budzi we mnie szkolna orkiestra, która powstała dzięki jednemu z wychowawców – byłemu członkowi Orkiestry Marynarki Wojennej. Mianowicie wystąpił on z propozycją poprowadzenia takiej orkiestry. Z tym pomysłem zwróciłem się do „Odry”. Okazało się , że kiedyś orkiestra istniała w tym przedsiębiorstwie, wszystkie zaś instrumenty zamknięte są w magazynach. Nie było więc kłopotu z instrumentami – wszystkie otrzymaliśmy. I tak zostały przygotowane dwa pierwsze marsze, które szkolna orkiestra (ubrana w mundury Marynarki Wojennej) zagrała w pochodzie pierwszomajowym. Był to fakt, dzięki któremu szkoła zaistniała na forum.
Śmieszy mnie dzisiaj fakt, że pewnego razu sprowadziłem z Koszalina samochód do nauki jazdy. Posiadałem uprawnienia instruktora i uczyłem kursantów za darmo w ramach zajęć, dzięki temu kończyli szkołę z prawem jazdy w ręku. Niektórzy uczniowie pytali: „Po co nam to?” Później jednak dziękowali, że prawo jazdy bardzo im się przydało.
Zdarzały się oczywiście sytuacje, w których musiałem dyscyplinować swoich uczniów – pewnego razu zabrakło ich na zajęciach. Okazało się, że ukryli się na poddaszu – wykurzyliśmy ich stamtąd wodą z hydrantu.
Dobrze, że nowy budynek szkoły stanął w takim miejscu jak Warszów, blisko wody. Bardzo ważne jest według mnie urządzenie gabinetów specjalistycznych na wysokim poziomie. Kadra kierownicza i nauczycielska budzi zaufanie i potrafi wykorzystać zaplecze naukowe, pomoce, którymi dysponuje szkoła. Tam, gdzie jest dobre kierownictwo, potrafiące zorganizować sobie kadrę pedagogiczną, panuje porządek. Cieszę się, że pani dyrektor – M. Baranowska nie zapomina o ludziach, za to serdecznie dziękuję. Czuję się Waszą cząstką.” (wspomnienia spisała Katarzyna Lisowska)
Rodzina Grzybowskich temu
24 lutego 2016 na 11:35
✝