Po chwili od zgłoszenia, na miejsce przyjechali policjanci. Foto: Adam Wójcik
Przykład godny naśladowania. Dwaj świadkowie nie pozwolili jechać dalej pijanemu kierowcy opla. – Jechał zygzakiem – opowiada Tomasz Szulc, ratownik WOPR, który zatrzymał kierowcę. Podejrzewali najpierw, że może rozmawia przez telefon komórkowy i dlatego zjeżdża z drogi. Dopiero po chwili dotarło do nich, że auto prowadzone jest przez pijanego kierowcę. Postanowili działać. Najpierw zadzwonili po policję, a po chwili sami zatrzymali kierowcę pijaka.
Do zdarzenia doszło na rondzie w Łunowie. Kierowca opla był kompletnie pijany. Foto: Adam Wójcik
Do zdarzenia doszło w czwartkowy wieczór na drodze wjazdowej do Świnoujścia w dzielnicy Łunowo. Włączyli sygnały świetlne w samochodzie ratowniczym, lecz kierowca jadący przed nimi zaczął uciekać. Na rondzie w Łunowie skręcił w ślepą uliczkę. To właśnie wtedy ratownik Tomasz Szulc wykorzystał sytuację i zabrał mu kluczyki. Otworzył drzwi i wyciągnął agresywnego kierowcę z pojazdu. Po chwili przyjechała policja.
– Po otwarciu drzwi poczułem zapach alkoholu. Na siedzeniu leżała butelka wódki. Kierowca był dość agresywny. Po wyciągnięciu z samochodu zaczął się ze mną szarpać i był problem z utrzymaniem go – opowiada Tomasz Szulc.
Pijany mężczyzna odmówił badania na zawartość alkoholu. Został przewieziony do szpitala na pobranie krwi.
– Po sprawdzeniu w policyjnych systemach informatycznych okazało się, że 38-latek w ogóle nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi. Zatrzymany trafił do policyjnego aresztu, gdzie trzeźwiał. Dziś usłyszał zarzuty kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości, będąc uprzednio skazanym za to samo przestępstwo. 38-letni świnoujścianin przyznał się do zarzucanego mu czynu. Za przestępstwo, jakiego się dopuścił grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności, dożywotni zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi oraz kara finansowa w wysokości 10.000 zł. Mężczyzna odpowie dodatkowo przed sądem za kierowanie bez uprawnień oraz spowodowanie kolizji – informuje st. asp. Beata Olszewska z policji.
Pokuć temu
23 stycznia 2016 na 10:20
Ratownik za dużo „Rambów” się naoglądał.