Tego poranka nic nie zapowiadało tragedii. Było trochę mglisto i chłodnawo. Uczniowie mieszkający w internacie brali prysznic, jedli śniadanie i pakowali książki do plecaków. Spokój przerwała syrena karetki. Damian wypadł z okna na drugim piętrze. Był uczniem IV klasy, w tym roku miał zdawać maturę.
Ciało chłopaka znaleziono kilka minut po godzinie 7. Natychmiast wezwano pogotowie ratunkowe, chwilę później przyjechali policjanci. Na pomoc było jednak za późno. Kilka kroków od ciała, jakiś chłopak usiadł bezradnie na chodniku i schował głowę w ręce. Nikt w szkole nie wierzy w to co się stało.
Dyrektorka, gdy tylko dowiedziała się o śmierci ucznia – zasłabła. W piątek lekcji jednak nie odwołano. Na zajęciach nikomu nie przyszło do głowy, żeby sobie żartować jak zazwyczaj. Wszyscy zastanawiali się tylko „dlaczego?”.
Chłopak pochodził z małej wioski położonej nad jeziorem w powiecie stargardzkim. W piątki przyjeżdżał czasami w marynarskim mundurze. W rodzinnej miejscowości wszyscy wiedzieli, że chce zostać marynarzem.
– W szkole nie łobuzował. Uczył się przeciętnie. Raczej wesołek. Miał kolegów – mówi jedna z nauczycielek.
Po wypadku, klasa będzie miała spotkanie ze specjalistami psychologami z Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Do Świnoujścia przyjechała także rodzina nastolatka. Jest już po rozmowie z psychologiem.
Policjanci ustalają jak doszło do zdarzenia. Sprawdzają czy mogło to być samobójstwo, a jeżeli tak, to co skłoniło chłopaka do tak desperackiego kroku.