W ostatnim numerze Kronik Portowych opisywaliśmy nadmorskie łazienki znajdujące się niegdyś na uznamskich plażach Świnoujścia. W dzisiejszym odcinku „Letnich historii” zajmiemy się prawobrzeżem, a dokładnie Chorzelinem.
W poprzednim odcinku jedynie wspomnieliśmy o kąpielisku na prawobrzeżu – ostrej konkurencji dla Uznamu, która w przeciągu kilkudziesięciu lat od założenia stała się jednym z najbardziej popularnych miejsc wypoczynkowych nad Morzem Bałtyckim!
Osternothafen…
…bo tak niegdyś nazywał się Chorzelin – mała, malownicza wioseczka umiejscowiona na wschodnim brzegu Świny znana była już w połowie XIX wieku. Nadmorska miejscowość ulokowana pośród wiekowego sosnowego lasu urzekała swoim pięknem i otaczającym je ciszą i spokojem, tak poszukiwanymi przez mieszkańców dużych miast wypoczywających nad Bałtykiem.
Rozwijający się kurort
Dzisiaj parawany – kiedyś wiklinowe budki.
Do roku miej więcej 1840, miejscowi utrzymywali się głównie z tego co dało im morze, z połowu ryb. W dzisiejszym basenie portowym znajdowała się przystań dla kutrów rybackich z której korzystali niemal wszyscy mieszkańcy. Szybko jednak okazało się, że Chorzelin ma również potencjał, aby stać się jedną z najbardziej lubianych kurortów turystycznych. Przyczyniły się do tego walory przyrodnicze oraz czysto ekonomiczne Ówczesne źródła historyczne mówią o wspaniałych plażach, kąpieliskach oraz nie lada atrakcjach przyciągających uwagę wczasowiczów. Takimi atrakcjami stała się chociażby najwyższa wówczas na świecie latarnia morska, której światło widoczne było z wielu mil morskich. Wioska szybko zaczęła więc zapełniać się restauracjami serwującymi świeże ryby i pensjonatami takimi jak Haus Gerhard oferującymi „pokój z werandą i łazienką z ciepłą wodą non stop, z WC w domu”.
Na plaży fajnie jest!
Męskie rozmowy w restauracji Branderburg.
Największą atrakcją Osternothafen było jednak kąpielisko morskie. Szerokie, piaszczyste plaże oraz najcieplejsza woda na wybrzeżu, szybko stały się wizytówką miejscowości! Kąpielisko podzielone było na trzy sektory, zgodnie z obowiązującymi w całej Rzeszy Niemieckiej moralnymi obyczajami – damski, męski oraz dla całych rodzin. W każdej części znajdował się budynek łazienek plażowych, które mieściły w sobie przebieralnie oraz schowki na rzeczy osobiste wczasowiczów. Nie były one oczywiście tak majestatyczne jak łazienki po zachodniej stronie cieśniny- mniejsze, bardziej kameralne idealnie pasowały do bajecznego Chorzelina. Charakterystycznym punktem była Hala Plażowa (Strand-Halle) – niewielki, drewniany budynek, w którym mieściła się wypożyczalnia wiklinowych koszy – foteli chroniących przed słońcem oraz morską bryzą. Najbardziej jednak obleganym miejscem była mieszcząca się nieopodal wejścia na plażę słynna restauracja Branderburg, w której przesiadywali głównie popijający zimne piwo mężczyźni, ćmiąc fajki dyskutując przy tym o polityce. Wschodnie kąpielisko miało jeszcze jeden kluczowy walor – piękne widoki. Turyści leżąc na plaży mogli podziwiać statki oraz okręty Cesarskiej Marynarki Wojennej stojących na świnoujskiej redzie lub wpływające do portu pozostawiając po sobie chmury dymu wyrzucanego przez kominy tych stalowych kolosów. Zapierającym widokiem był również najdłuższy kamienny falochron mierzący 1492 metry długości, o które rozbijały się morskie fale Zatoki Pomorskiej.
Zmierzch dawnej chwały
Do 1939 roku, kiedy Osternothafen zostało oficjalnie „wchłonięte” przez administrację Swinemünde, było to jedno z najbardziej popularnych kąpielisk nad Morzem Bałtyckim. Niestety niebawem nadszedł kres. Podczas obu wojen światowych ruch turystyczny drastycznie zmalał, a jedynymi klientami miejscowych restauracji, kina i hoteli stali się stacjonujący w tutejszym garnizonie żołnierze. Po 1945 roku działania wojenne zmieniły krajobraz miejscowej plaży. Świat myślał o odbudowie z ruin, a nie turystyce – Chorzelin utracił swą rangę najpiękniejszego kąpieliska, aby w 1976 zniknąć na zawsze zaoranym przez stalowe lemiesze buldożerów.
Dzisiaj
Pomimo industrializacji prawobrzeża, miejscowa plaża (zwana już warszowską) nadal cieszy się sporą popularnością i to nie tylko wśród mieszkańców Świnoujścia. Coraz więcej przyjezdnych turystów jest zmęczonych staniem w kolejkach na prom i zwyczajnie wolą wschodnie plaże. Nikt nie wychodzi z tego powodu zawiedzionym. Niepokoi jednak przerażająca wizja budowy kolejnego portu handlowego, który ma zabrać nam kolejne 4 kilometry plaży w stronę Międzyzdrojów. Mamy nadzieję, że ten koszmar nie stanie się rzeczywistością!