Mamy już październik. Robi się coraz zimniej. Za oknem pada i wieje, a na dodatek słońca coraz mniej- budzimy się i kończymy dzień w niemal całkowitych ciemnościach. Wielu z nas doskwiera jesienna chandra, a sposobów aby z nią walczyć jest wiele. Wielu z mieszkańców Świnoujścia wychodzi z domu aby spotkać się w jakimś lokalu ze znajomymi. Nie jest to jednak jakiś nowy trend, albowiem niegdyś również tak bywało…
W dzisiejszym numerze Kronik Portowych zajmiemy się tematem przytulnych (lub też niekoniecznie) lokali, kawiarni oraz miejsc spotkań dawnych mieszkańców naszego miasta, którzy podczas jesiennych, chłodnych wieczorów starali zapomnieć o przygnębiającej atmosferze panującej za oknami. Brrrr!
Karczma jak świat stara
Często mawia się, że karczmarz to jeden z najstarszych zawodów świata. I jest w tym wiele prawdy! Od zarania dziejów ludzie dzielili się na spragnionych i głodnych, jak i tych, którzy te potrzeby mogli zaspokoić. Bez wątpienia pierwsze karczmy pojawiły się na naszych terenach wraz z pierwszymi osadnikami.
Tak mogła wyglądać jedna z obskurnych świnoujskich tawern w XVIII wieku.
Zmęczeni żniwami rolnicy, znudzeni rybacy, strudzeni rzemieślnicy jak i również podróżni znaleźć mogli w nich odpoczynek, miłe towarzystwo oraz ukojenie nerwów przy gęstej „zupie” w żaden sposób nie przypominającej dzisiejszego piwa. A tych ostatnich – podróżnych -– nie brakowało! Świnoujście od zawsze było punktem, w którym przecinały się ważne szlaki komunikacyjne i handlowe, szczególnie po tym jak nasze miasto zostało ogłoszone Portem Morskim. Miasteczko prędko zapełniło się warzelniami piwa i destylarniami mocniejszych trunków, które mieściły się niemal w każdej gospodzie- a popyt był przeolbrzymi! Marynarze z całego świata przypływający, do Świnoujścia, po długim rejsie odreagowywali miesiące spędzone na rozbujanych pokładach swoich łajb. Nie trzeba więc tłumaczyć, że ów lokale nie cieszyły się najlepszą renomą-brud, kiepskie jedzenie, rozcieńczony alkohol, wszy w siennikach były na porządku dziennym…
Kuracjusz- wymagający klient
Dzisiejszy wizerunek lokali, w których spokojnie możemy napić się kawy możemy zawdzięczać kuracjuszom przybywającym niegdyś do naszego miasta, aby zażyć zdrowotnych kąpieli w Bałtyku. Ci majętni, kulturalni, często ze szlacheckim rodowodem, przyjezdni nie mogli zadowolić się zwyczajnymi „mordowniami” dla wilków morskich. Zaczęły więc powstawać domy wczasowe i restauracje, które były w stanie zaspokoić wysokie wymagania nowej klienteli.
Świnoujski Dom Zdrojowy, niestety nie dotrwał do naszych czasów.
Jednym z takich miejsc był Dom Zdrojowy, oferujący swoim gościom wszelkie usługi na wysokim poziomie. W tym wybudowanym w 1900 roku budynku, mieściła się restauracja z kawiarnią, w której serwowano przepyszne ciasta oraz kawę sprowadzaną z Ameryki Południowej. Ponadto Kurhaus znany był z serwowania winnych i piwnych grzańców, w których rozkoszowali się goście przybywający do Świnoujścia w porze jesiennej. Takich przytulnych miejsc było jednak znacznie więcej, szczególnie kiedy mieszkańcy zaczęli przejmować zwyczaje od przyjezdnych i polubili spędzać jesienne wieczory w ogrzewanych kominkami restauracjach i wygodnych fotelach licznych kawiarni.
Hotelowe kolosy!
Dwie perły Świnoujścia: Hotel Drei Kronen i Preussenhof.
Jednak jednym z pierwszych takich lokali, które kiedykolwiek zostały wybudowane w Świnoujściu, był hotel Drei Kronen, który rozpoczął swą działalność już w 1843 roku! Mieścił się on na dzisiejszym Wybrzeżu Władysława IV w miejscu Domu Rybaka. Była to istna perła w koronie naszego miasta, dzięki czemu uwidoczniony został na wielu pocztówkach z czasów swej świetności. Dzięki luksusowemu wyposażeniu, świetnej obsłudze oraz wyśmienitej części gastronomicznej szybko stał się znany wśród przyjezdnych jak i mieszkańców, którzy zabierając całe rodziny, przychodzili tam na niedzielne obiady. Warto dodać, że Trzy Korony znany był nie tylko jako miejsce noclegu, lecz również jako miejsce spotkań świnoujskich elit. Na tarasie wychodzącym w stronę kanału portowego, z którego podziwiać można było przepiękny krajobraz wyspy Wolin, śmietanka towarzyska naszego miasta, okryta ciepłymi pledami oraz popijająca „coś na rozgrzanie” omawiała przyszłe interesy, jak i również poruszała tematy bardziej trywialne- jak to często bywa w kobiecym towarzystwie. Równie znanym i popularnym miejscem spotkań był kolejny hotel- Preussenhof usytuowany nieopodal na wschód od Trzech Koron. Według ówczesnych był to najlepszy lokal towarzyski Świnoujścia! Jego werandy często stawały się miejscem koncertów, potańcówek, a nawet występów teatralnych, na które przychodziły dziesiątki mieszkańców naszego miasta. Czy istniała rywalizacja między tymi dwoma hotelami? Oczywiście, że tak, albowiem oba te urocze miejsca co rusz prześcigały się w jakości świadczonych usług- ku uciesze gości!
Cdn.
Anonim temu
12 października 2015 na 18:47
ja pamietam wspaniale czasy z okresu Gryfi, Albatrosa, Penelopy TO BYLY CZASY
Sławek temu
12 października 2015 na 13:28
A w miejscu tego pięknego hotelu Preussenhof, mamy teraz duży trawnik.