Lider AgroUnii powiedział, że rolnicy stali na drogach całą noc, a zgromadzenia przebiegły spokojnie. Protest odbył się w województwach: wielkopolskim, łódzkim, mazowieckim, podkarpackim, małopolskim, kujawsko-pomorskim i lubelskim.
Środowe blokady w niektórych miejscach będą kontynuacją działań z wtorku m.in. w Nowym Mieście nad Wartą czy w Radzyniu Podlaskim i w Wólce Zastawskiej na Lubelszczyźnie. Będą też nowe miejsca w okolicach Ostrowa Wielkopolskiego, Piły i Kępna. W Czaplinku na Mazowszu zaprotestują sadownicy, w Brodnicy w województwie kujawsko-pomorskim blokowane jest rondo.
„Naszym uporem sprawiliśmy, że rolnicy wyszli na drogi na kilkadziesiąt godzin. Jest to bardzo trudne w momencie, kiedy władza dzieli wszystko na dwa. Widzimy falę hejtu spływającą z obozu władzy w naszym kierunku” – mówi w środę w Małopolsce Kołodziejczak. Dodał, że władza chciałaby „zapędzić rolników do Warszawy pod Sejm i tam otoczyć policją”.
„Będziemy stać na drogach w całej Polsce i nie robimy tego ostatni raz. My robimy to po raz pierwszy na tą skalę – dużą i w tę ilości godzin, ale na pewno nie ostatni” – zapowiedział.
Kołodziejczak podkreślił, że rolnicy protestują nie tylko dla siebie, ale mając na uwadze rozwój rolnictwa i produkcję żywności. Przypomniał, że Wawrzeńczyce, gdzie protest zakończył się o godz. 8 rano, to zagłębie polskich warzyw. Jak mówił lider AgroUnii, przez Małopolskę przeszły nawalne deszcze i gradobicia, a polscy rolnicy w roku 2021 nawet nie mogli ubezpieczyć upraw i płodów rolnych od skutków klęsk żywiołowych.
„Władza kolejny miesiąc nas ignoruje i olewa” – mówił Kołodziejczak. „Żyjemy w kraju, gdzie obóz rządzący nadużywa swoich kompetencji, bo jest to swoiste nadużycie nieodzywanie się do ludzi, którzy strajkują” – ocenił lider AgroUnii. „Władza jest nieskuteczna i demagogiczna. Buduje opowieści, za którymi nie stoją fakty. To jest właśnie władza PiS” – powiedział.
Jak mówił, każdego dnia w Polsce upada 50 gospodarstw, kryją się za tym ludzkie dramaty: brak środków do życia i samobójstwa. Kołodziejczak podał, że z roku na rok rolnicy coraz taniej sprzedają warzywa, żeby kupić litr paliwa, muszą sprzedać 20 kg cebuli lub 15 kg ziemniaków, worek kapusty, 5 kg cukinii. Wskazał, że Polska nie może wywozić ziemniaków na rynek UE, ich produkcja w naszym kraju zmalała o ok. 40 proc., wydłuża się droga żywności od producenta do konsumenta.
„Ten rząd nie ma naszego zaufania i mandatu. Ludzie, którzy są posłami, okradają nas wszystkich, pracują za nasze pieniądze, ale nie wykonują pracy, tylko te pieniądze biorą” – powiedział.
Kołodziejczak dziękował rolnikom, którzy wyszli na drogi. Zapowiedział kolejną, jeszcze bardziej dotkliwą falę protestów. „Czujemy się zostawieni i zlekceważeni” – powiedział. Pytał, gdzie jest opozycja.
Paweł Drabik, koordynator AgroUnii w Małopolsce, pytał „czy to jest arogancja pana premiera, czy próba dalszego lekceważenia rolników, że się nie odezwał i nie ma zamiaru się odezwać”. „To jest wydaje mi się duży błąd” – ocenił Drabik. (PAP)
autorka: Małgorzata Wosion
wos/ robs/